poniedziałek, 1 lipca 2013

Żegnaj szkoło, witajcie wakacje!

Drodzy... czwartoklasiści!

Skończyły się trzy lata nauki, zabawy, wspólnych wycieczek i przygód. Życzę Wam słonecznych i udanych dni odpoczynku. Jedynym tegorocznym zaleceniem wakacyjnym jest nabranie sił, aby we wrześniu z nową energią rozpocząć czwartą klasę!

Trzymam za Was kciuki i pozdrawiam serdecznie!
Wasza dotychczasowa wychowawczyni, Dorota Pietrzyba.




czwartek, 13 czerwca 2013

wspomnienia z Zielonej szkoły - c.d.



Najlepsza zielona szkoła

Moja zielona szkoła zaczęła się od 7.00 rano. Podróż była męcząca, ale co tam podróż, ważne co się działo dalej. Drugiego dnia poszliśmy na plażę i widzieliśmy morze i mewy. Lubię ten widok. Trzeciego dnia poszliśmy kupować pamiątki – lubię dawać prezenty, więc fajnie było. Kilka dni później płynęliśmy statkiem po jeziorze. Gdy już zeszliśmy ze statku, weszliśmy w las i poszliśmy na wydmy. Pan przewodnik powiedział, że tam będzie  niespodzianka. Wreszcie się jej doczekaliśmy. Pan przewodnik pozwolił się bawić na 8 metrowej górze i w jednym momencie wszyscy zaczęli szaleć. Niestety mieliśmy na zabawę tylko 30 minut. L Potem wróciliśmy do hotelu Wena. Zawsze po kolacji mięliśmy jakąś zabawę,  więc było fajnie, ale najlepsze były podchody. Tak, podchody były najlepsze z całej zielonej szkoły. I zabawa w Indian i indiańskie filmy też były fajne, ale najbardziej podobały mi się podchody.
To była moja najlepsza zielona szkoła. 
Oliwia




W maju 2013 roku nasza klasa pojechała na Zieloną Szkołę, nad morze, do Łeby. Z Omegi pojechało nas razem 38 dzieci (klasy III i II). Na Zielonej Szkole byliśmy dwa tygodnie. Tematem przewodnim Zielonej Szkoły było życie i zwyczaje Indian. W Łebie mieszkaliśmy w domu wczasowym "Wena". Mieszkaliśmy w dwu-/ trzyosobowych pokojach. Ne terenie ośrodka mieliśmy do dyspozycji boisko, huśtawkę, piaskownicę, stół do ping-ponga, piłkarzyki. Na Zielonej Szkole było dużo wycieczek:
- wycieczka na ruchome wydmy. Bardzo podobała mi się, bo jechaliśmy pociągiem  bajkowym, a potem płynęliśmy po jeziorze Łebsko statkiem wycieczkowym.
- wycieczka do Gdańska i Gdyni. W Gdańsku mieliśmy ładną pogodę. Byliśmy na O.R.P. Błyskawica i w Oceanarium, oglądaliśmy ryby z różnych stron świata. Na koniec dotknęliśmy żywą rybę.
- wioska indiańska w Runowie. Wódz Indian oprowadzał nas po wiosce, gdzie było dużo tipi i wigwamów. Bardzo podobała mi się nauka strzelania z łuku i jazda konna.
- park dinozaurów w Łebie. Przy wejściu był dom Flinstonów i ich auto napędzane nogami. Dalej stały dinozaury. Podobało mi się to, że wydawały z siebie różne dźwięki. W parku był też "małpi gaj" gdzie można było zjechać z rury i się wspinać.

Na Indiańskiej Szkole mieliśmy też dużo innych atrakcji:
- wymyślaliśmy sobie imiona:
*Pani Dorota - Wódz Różowe Wdzianko
*Pani Ewa - Maślana Ryba
*Pani Gosia - Szukający Włos
*Pani Ada - Kopcący Kieł
 Ja nadałem sobie imię Tajny Domin.
Na dworze malowaliśmy szaty na zabawę indiańską.
Kiedy robiliśmy oko proroka, na dworze lało jak z cebra.
Nasz wódz zorganizował nam olimpiadę indiańską. Żeby zostać prawdziwym Indianinem musieliśmy zaliczyć 5 prób indiańskich.
Dla mnie najtrudniejszą próbą była próba kreta, bo z zawiązanymi oczami trzeba było złapać linę.
Moje koleżanki- Marta i Oliwia miały na Zielonej Szkole urodziny. Zaprosiły nas na pyszne lody.
W czasie naszego pobytu przypadł też Dzień Dziecka. Był to miły dzień. Dostaliśmy prezenty i gofry od wychowawcy.
Na boisku często graliśmy w piłkę nożną, a wieczorami były dyskoteki. Często chodziliśmy na plażę. Bawiliśmy się w piasku i graliśmy w piłkę nożną. Woda była zimna i nie kąpaliśmy się.
Wróciliśmy pełni wrażeń.
Szkoda, że to była ostatnia nasza Zielona Szkoła.

Dominik






W tym roku byliśmy na zielonej szkole w Łebie.Na zielonej szkole było wesoło.W każdy dzień było słonecznie.Chodziliśmy na gofry,lody i plażę.Byliśmy na wycieczce w Gdańsku i Gdyni.W Gdyni oglądaliśmy oceanarium.W oceanarium były różne gatunki egzotycznych ryb.Pod koniec zwiedzania oceanarium byliśmy w pomieszczeniu w którym można było dotknąć ryby.W Gdyni byliśmy również na okręcie "O.R.P Błyskawica ".Na okręcie była broń do zatapiania innych statków i okrętów.Kilka dni po wycieczce do Gdańska i Gdyni pojechaliśmy do wioski indiańskiej.Naszym transportem był autobus szkolny.W wiosce indiańskiej dowiedzieliśmy się o zwyczajach Indian.Były tam różne atrakcje np:strzelanie z łuku,jazda konna i jazda powozem.Pod koniec mieliśmy grilla i można było kupić pamiątki.2 czerwca byliśmy w dino parku.W dino parku była super zabawa.Ta zielona szkoła była lepsza od poprzedniej.Szkoda ,że to ostatnia zielona szkoła. :-(

Julia



W tym roku nie mogłem pojechać na Zieloną Szkołę. W pierwszym tygodniu, gdy moi koledzy i koleżanki byli w Łebie, ja pojechałem na rejs do Chorwacji. Pływaliśmy od wyspy do wyspy na jachcie Gib Sea 51 „Cinderella”. Na jachcie również spaliśmy. Załoga jachtu liczyła 5 dorosłych i 4 dzieci oraz pies Husky Kazio. Kazio w każdym porcie wzbudzał sensację. Kapitanem był mój wujek, który wypatrzył w morzu zatopioną butelkę. W butelce był list od „piratów”. Przez cały tydzień poszukiwaliśmy skarbu, znajdowaliśmy poszlaki i nieźle się bawiliśmy. Specjalnie na rozkaz „piratów” każde dziecko wykonało pirackie bandery. Skarbem była skrzynia z czekoladowymi monetami.
Dużo się nauczyłem, często stałem za sterem i pilnie słuchałem uwag wujka. Kąpaliśmy się w miłych zatoczkach. Jako jedyny z dzieci nie dostałem choroby morskiej.
Najbardziej dziwne na  jachcie były toalety, a zwłaszcza spuszczanie wody.
W ostatnim dniu Kapitan wręczał załogantom dyplomy i zaświadczenia o odbytym rejsie. Zostałem wybrany super debiutantem i w nagrodę otrzymałem proporczyk, który powiewał na maszcie podczas całego rejsu.

Antek






            W czasie Zielonej Szkoły byłem w Egipcie w miasteczku Makadi Bay obok Hurghady.
Podróż samolotem trwała 4 godziny. Gdy dotarliśmy do hotelu pan recepcjonista poczęstował nas zimnym sokiem jabłkowym i założył nam specjalne bransoletki, których nie mogliśmy zdjąć do końca pobytu.
Hotel był bardzo ładny – był położony nad samym morzem. Niedaleko brzegu była rafa koralowa. Pływałem tam z maską i rurką i obserwowałem ryby, koralowce i ogromne jeżowce.
Wokół hotelu był piękny ogród – było w nim mnóstwo rzeźb z krzewów. Pewnego dnia poszliśmy na wycieczkę po ogrodzie z ogrodnikiem, który opowiadał nam o roślinach. Głównie mówił o nich, że rosną „big, big, big” i trzeba je „cut, cut, cut”. Dał mi dużo różnych nasion oraz sadzonki jaśminu, palmy kokosowej i bougenvilli. Posadziłem je w doniczkach po powrocie do domu. Jestem bardzo ciekawy czy będą u nas rosły?
Byłem też na wycieczce w Luksorze. W Dolinie Królów zwiedziliśmy grobowce wielkich faraonów. Widzieliśmy też ogromne pomniki – kolosy Mnemona.
Odwiedziliśmy też wytwórnię papirusów, gdzie widzieliśmy jak się je wytwarza. Przywiozłem sobie kilka na pamiątkę i zamierzam powiesić je nad łóżkiem.
Na tym wyjeździe po raz pierwszy spróbowałem kraba i bardzo mi smakował. Uważam ten wyjazd za bardzo udany.
Krystian Hoffmann









wtorek, 11 czerwca 2013

Wspomnienia z Zielonej Szkoły w Łebie



                                                        Zielona Szkoła w Łebie

 




W dniach od 23 maja do 6 czerwca 2013 r. przebywałem w miejscowości Łeba, na Zielonej Szkole. W tym roku Zielona Szkoła nazywała się Szkołą Indiańską. Na Zielonej Szkole działo się wiele ciekawych rzeczy. Na pierwszej wycieczce zwiedzaliśmy Słowiński Park Narodowy, gdzie zobaczyłem ruchome wydmy. Na drugiej wycieczce zwiedziliśmy Gdańsk i Gdynię. W Gdyni widziałem ORP „Błyskawicę” i Oceanarium, a w Gdańsku chodziliśmy po Starówce. Na trzeciej wycieczce byliśmy w Runowie, w wiosce indiańskiej Szoszonów. Poznałem tam zwyczaje Indian. Na ostatniej wycieczce byliśmy w Dino parku, w Łebie. Widziałem tam dużo dinozaurów. A oprócz wycieczek były różne inne atrakcje, np.: dyskoteka, bal indiański, ognisko i plaża. Zielona Szkoła była super!
Staś Doniec










Zielona Szkoła to czas, kiedy możemy pojechać nad morze z całą klasą i naszą Panią. Lubię jeździć na Zieloną Szkołę, ponieważ mogę zwiedzić różne miejsca i usłyszeć o rzeczach, o których nie wiedziałam.  W tym roku pojechaliśmy do Łeby na przełomie maja i czerwca. W Łebie mieszkaliśmy w Ośrodku Wczasowym „Wena”. Ja spałam w pokoju z Oliwką i Zuzą. Prawie codziennie chodziliśmy na plażę. Jeździliśmy też na różne wycieczki. Najbardziej podobała mi się wycieczka na ruchome wydmy. Byłam tam już kilka razy, ale ten raz był najlepszy. Podczas tej wycieczki turlaliśmy się z wyznaczonych wydm i bawiliśmy się z kolegami i koleżankami. Udana była również wycieczka do Gdańska i Gdyni. Zwiedziliśmy okręt wojenny ORP „Błyskawica” i Oceanarium. W Gdańsku zwiedziliśmy Stare Miasto. W tym roku Zielona Szkoła była poświęcona życiu Indian. Dlatego pojechaliśmy do wioski indiańskiej w Runowie. Dowiedzieliśmy się, że Indianie mieszkają w tipi i wigwamach. 2 czerwca poszliśmy na pieszą wycieczkę do Dino Parku. Jest to największy park nad morzem. W czasie Zielonej Szkoły były zorganizowane podchody, dyskoteki i urodzinki. Na Zielonej Szkole skończyłam 10 lat! Malowaliśmy też koszulki tak, jak stroje Indian i robiliśmy pióropusze. Pod koniec Rada Starszych urządziła nam próby Indiańskie. To była szalona Zielona Szkoła! Szkoda, że tak szybko się skończyła!
 Marta



 


Od 23 maja do 6 czerwca byliśmy na indiańskiej zielonej szkole. Nasze plemię nazwało się „Mali Wojownicy”, a moje indiańskie imię to Zielona Strzała. Cały pierwszy dzień spędziliśmy na jeździe autobusem do Łeby, bo tam odbyła się zielona szkoła. Nocowaliśmy w hotelu „Wena”    (http://pensjonatleba.nocuj.com.pl/).
Pojechaliśmy na 4 wycieczki: do Gdańska i Gdyni, do Słowińskiego Parku Narodowego zobaczyć ruchome wydmy, do wioski indiańskiej w Runowie i do Dino Parku w Łebie (http://www.lebapark.pl/). Ta ostatnia wycieczka mi się najbardziej podobała i to ją opiszę. Wyruszyliśmy na nią 2 czerwca po śniadaniu. Szliśmy pieszo około 30 min.. Na wejściu przywitał nas Łebuś Dinuś - maskotka parku - w towarzystwie  3 maszyn do baniek. Najpierw udaliśmy się do domu Flintstone’ów. Potem szliśmy bardzo długim szlakiem z dużą ilością dinozaurów. Po drodze znajdowały się też inne atrakcje, m.in.: bar Hobbit, mini wioska indiańska, wielki plac zabaw. Na drugie śniadanie kupiliśmy sobie porcję frytek, które zjedliśmy na świeżym powietrzu.
Podczas zielonej szkoły odbywały się też różne imprezy: dyskoteki, podchody, urodziny Marty i Oliwii, ognisko, malowanie koszulek - szat indiańskich, robienie pióropuszy oraz oka proroka, olimpiada Indiańska, a także próby indiańskie.
Prób indiańskich było 5:
- próba ognistej wody - wypicie łyżki wody z pieprzem;
- próba ślepego kreta - przejście z zawiązanymi oczami dotykając rozbujanej liny od jej początku do końca;
- próba maski - pomalowanie twarzy;
- próba zwinnego węża - przeczołganie się 10 m po piasku;
- próba silnego niedźwiedzia - przeniesienie worka z piaskiem.
To była moja druga zielona szkoła i uważam, że była o wiele lepsza od pierwszej. Mieliśmy mnóstwo atrakcji, więc te 2 tygodnie zleciały mi bardzo szybko. Jedzenie mi smakowało.

Michał Kaczmarski










Witajcie, opowiem wam, o tym, co robiłem na Zielonej Szkole. Jechaliśmy 12 godzin, aż do Łeby, gdzie zaczęła się nasza przygoda… nasza pierwsza wycieczka to Słowiński Park Narodowy. Zwiedzaliśmy tam wydmy i nawet na jednej mogliśmy robić, co nam się podobało: biegać, skakać, turlać się, wspinać się. Kilka dni później pierwszy raz poszliśmy na plażę. Nasza druga wycieczka to wioska indiańska. Tu jeździliśmy na koniach i strzelaliśmy z łuku do tarczy. Potem pojechaliśmy do Gdańska i Gdyni. Zwiedzaliśmy ORP „Błyskawicę” – okręt wojenny. Było też Oceanarium. Ne możemy zapomnieć o urodzinach Marty. A więc poszliśmy na lody. Potem byliśmy w Dino Parku. Byliśmy tam w restauracji na frytkach. Kiedy wróciliśmy, to były urodziny Oliwii. Musieliśmy przejść próby Indiańskie: próbę węża, próbę silnego niedźwiedzia, próbę ognistej wody, próbę ślepego kreta, próbę maski. Nie było łatwo! 
Jaś Mrówka 









W okresie od 23 maja do 6 czerwca 2013 r. razem ze swoją klasą i dwoma klasami drugimi, pojechałam na Zieloną Szkołę do Łeby. Mieszkaliśmy w Ośrodku Wypoczynkowym „Wena”. Z Łeby popłynęliśmy statkiem na ruchome wydmy w Słowińskim Parku Narodowym. Wszyscy tam turlaliśmy się z wydm i potem mieliśmy wszędzie piach. W czasie pobytu byliśmy na całodniowej wycieczce w Gdańsku i w Gdyni. W Gdańsku zwiedzaliśmy Stare Miasto. W Gdyni odwiedzaliśmy Akwarium Gdyńskie, gdzie oglądaliśmy zwierzęta i rośliny morskie. Byliśmy też na okręcie wojennym ORP „Błyskawica”. Kolejna wycieczka była do wioski indiańskiej w Runowie, na którą pojechaliśmy przebrani za Indian. Tam jeździliśmy konno i strzelaliśmy z łuku. Na ostatnia wycieczkę poszliśmy do Dino Parku w Łebie. Tam oglądaliśmy dinozaury, dom i pojazdy Flinstonów. Była tam tez wioska indiańska, mini zoo i plac zabaw. W czasie naszego pobytu zorganizowano nam 3 dyskoteki, w tym jedną w strojach indiańskich, które same zrobiliśmy. Odbyły się urodziny moich koleżanek Marty i Oliwii. Mieliśmy ognisko, przy którym smażyliśmy kiełbaski i śpiewaliśmy indiańskie piosenki. Pod koniec pobytu odbyła się Olimpiada Indian i próby indiańskie. Ja otrzymałam Certyfikat Indianina i dyplom za zajęcie I miejsca za czystość. Przez cały nasz pobyt w Łebie mieliśmy ładną pogodę i nawet dwa razy byliśmy na plaży w strojach kąpielowych. Pogoda sprzyjała spacerom i zabawie na dworze. Bawiliśmy się też w podchody, w trakcie których podzielono nas na dwie grupy. Na Zielonej Szkole w Łebie było bardzo fajnie – było dobre jedzenie, właściciele ośrodka byli mili i w trakcie pobytu było dużo atrakcji. Podobało mi się bardziej niż rok temu w Pogorzelicy, albowiem było więcej atrakcji i ciekawych miejsc do zwiedzania, a ponadto mieliśmy super kierownika – p. Dorotę oraz przewodniczkę – p. Olę. 

Ola Wideł